W piątek 9 listopada 2012 roku, po bardzo wczesnej pobudce, wszystkie klasy trzecie gimnazjum wraz z wychowawcami wyruszyły do stolicy uzupełnić niemały już przecież bagaż swej wiedzy… A miejsce służyło odkrywaniu nowych doświadczeń jak żadne inne – w warszawskim Centrum Nauki „Kopernik” lekcje bowiem smakują wybornie!

I ta zmysłowa metafora wcale nie będzie przesadą – wszak w „Koperniku” wszystkie eksponaty można dotknąć, poruszyć, poczuć na własnej skórze. Jak wejść w środek bańki mydlanej, jak przemierzyć świat na latającym dywanie, jak stać się przez kilka minut biegnącym do utraty tchu chomikiem, czego spodziewać się po własnej twarzy za kilkadziesiąt lat, jak architekci mogą oszukać nasz błędnik, co to znaczy zabawić się w Sherlocka Holmes’a albo jak z najprostszych narzędzi stworzyć muzyczną symfonię – to tylko niektóre z tysiąca niespodzianek, jakie czekały na nas w naukowym centrum.

Warto wreszcie wspomnieć, że i humaniści nie będą się w „Koperniku” nudzić: roboty recytujące (jak z nut) poezję lub za pomocą teatralnych sztuczek przenoszące widzów w nieznane wymiary – to jest dopiero awangarda! Słowem, od nadmiaru atrakcji może zakręcić się w głowie, a nawet – (jak było się nam dane przekonać) – mogą rozdzielić się ludzkie wnętrzności.

Jednak po zachwyconych minach tak świetnie bawiących się uczniów, jak i nauczycieli, można chyba poznać, że lekkie zawirowania czy szaleńcze eksperymenty to od czasu do czasu całkiem przyjemne doznania…

opracowała: Joanna Tritt